"W. Kocińska: Dobrze, a czy kraje Europy Zachodniej pomagały
Polakom w tym trudnym okresie?
Pani Tamara Potasiak: Z tego co wiem dzisiaj,
już z perspektywy lat, to wiem, że tak. Wtedy troszeczkę inaczej odbierałam te
informacje i nie do końca chyba zdawałam sobie sprawę z tego, jak to jest duża
pomoc i na jak szeroką skalę prowadzona."
"W. Kocińska: A czy wśród Pani
znajomych byli tacy, którzy otrzymywali paczki solidarności?
Pani Tamara Potasiak: Było ich wielu, z tego względu, że w latach
osiemdziesiątych byłam dość mocno związana z ruchem oazowym działającym w
naszej parafii i właśnie wtedy do kościoła trafiały paczki z państw zachodnich,
więc w związku z tym bardzo często ksiądz, który opiekował się naszą grupą,
ofiarowywał nam może nie całe paczki, ale niektóre produkty z tych paczek.
Doskonale pamiętam - najbardziej – cynamonowe gumy do żucia, które były dla nas
bardzo atrakcyjne, no ale poza tym solone masło w blokach, twardy ser koloru
pomarańczowego – nie wiem do dzisiaj z jakiego kraju pochodziły te paczki, ale
tak gdzieś w podświadomości został taki ślad, że to był ser holenderski, więc
chyba z Holandii te paczki wówczas przychodziły – nie wiem, czy wszystkie. Wiem
też, że od kościoła trafiały paczki z odzieżą w pokaźnej ilości. Miałam nawet
kiedyś taką sytuację, że wracając z kościoła, po drodze, przechodząc koło
plebanii, zostałam poproszona przez księdza proboszcza właśnie na plebanię,
żebym wybrała sobie jakąś kurtkę czy płaszcz ze „świeżej dostawy” z Zachodu.
Pamiętam, że nic wówczas nie wybrałam, z tego względu, że nie znalazłam rzeczy,
która po pierwsze by na mnie pasowała, po drugie mi się podobała, ale i tak
takie paczki z odzieżą też przychodziły i ludzie z nich korzystali."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz